Brak chęci...jest płomyk nadziei...

Może zacznę jednak robić zapiski. Myślę o tym dosłownie... Mój wygląd, zachowanie, czy sposób poruszania się nie zdradza postępu choroby, nie kuśtykam, nie zataczam się, ręce wciąż sprawne są (na szczęście), lecz umysł szwankuje..

Znów minęło kilka dni zanim tu wróciłam. Ten blog ma zły tytuł, tu nie znajdziesz sposobu na życie z SM :/
Mam dziś straaaaszny dzień, a wczoraj byłam na pierwszej terapii u psycholog, i o dziwo zdecydowałam się kontynuować spotkania. Dziś za to nie widzę sensu, zwłaszcza, że usłyszałam, że albo leki, które biorę są za słabe, albo już na mnie nie działają....

Komentarze